Spółkę Torgservis PL, operatora Mere, zarejestrowano w 2017 roku. Proces poszukiwania odpowiednich lokalizacji pod dyskonty trwał do 2020 roku, gdy latem w Częstochowie ruszył pierwszy punkt detalisty. W sumie powstało 9 placówek w Polsce, choć plan zakładał 100 sklepów.
Torgservis zarządzał sklepami w Częstochowie, Ostrowcu Świętokrzyskim, dwoma w Radomiu, Żyrardowie, Chełmie, Hrubieszowie i Bełchatowie. Ostatni sklep został otwarty w Jaworznie na Śląsku. Prezesem Torgservis PL pozostaje Aleksandr Belaus.
Czytaj więcej
Było Mere, teraz MyPrice. Koniec może być podobny
Rosyjscy oligarchowie mają więcej spółek w Polsce
Andrey Shnayder, Sergey Shnayder czyli wspólnicy firmy Torgservis, założyli też spółkę o nazwie LIGHTWEST PL, gdzie prezesem jest Hanna Sivets. Spółka jako przedmiot działalności ma wpisany handel w niewyspecjalizowanych sklepach z przewagą żywności i tu już sytuacja jest lepsza, bo firma zatrudniając 1 pracownika, ma 126 tys. zł zysku przy przychodach ze sprzedaży na poziomie 603 tys. zł. i zobowiązaniach krótkoterminowych przekraczających 3 mln zł.
W październiku władze Ukrainy nałożyły sankcje na Mere. Zdecydowano wówczas, że dyskonter nie może rozwijać się na terenie tego państwa. A potem nadszedł rok 2022.
Po napaści Rosji na Ukrainę, klienci również zaczęli bojkotować placówki Mere. Na forach dotyczących zakupów w rosyjskiej sieci, zaczęły się pojawiać następujące wpisy: “nie wyobrażam sobie, aby ktoś tam robił zakupy po 24 lutego”, ” nie wspomagamy rosyjskiej gospodarki”. Dotychczas kupujący chwalili Mere za niskie ceny, choć mieli zastrzeżenia do jakości czy do wyglądu sklepów sprzedających towar prosto z palet oraz braków towaru na półkach.
Liczne nieprawidłowości w Mere
Bojkot ze strony klientów nie był jedynym zmartwieniem Mere. Po 24 lutego dyskonter działający na zasadzie komisu i płacący za towar dopiero po jego sprzedaniu, od wielu kontrahentów otrzymał wiadomość, że możliwe są tylko rozliczenia za gotówkę i to w formie płatnej z góry.Jak udało nam się dowiedzieć, Mere starało się podpisywać umowy najmu, które większość kosztów eksploatacyjnych (w tym rachunki za ogrzewanie) przerzucają na właścicieli lokali. To miało tłumaczyć tak powolne tempo otwarć. Ponadto firma miała nie raportować do centrali bieżących problemów, a sytuację w Polsce przedstawiała raczej w optymistycznym tonie. Pomijano problemy z otwarciem kolejnych lokalizacji z powodu braku zgody sanepidu czy poważnych zastrzeżeniach inspektoratu pracy.
Teraz sieć Mere wraca na rynek z tym samym pomysłem, ale nową nazwą – My Price. Czy to wystarczy, żeby ukryć rosyjskie korzenie?