- ZF Friedrichshafen AG to niemiecki producent branży motoryzacyjnej, mający siedzibę w Badenii-Wirtembergii.
- W Gelsenkirchen pod koniec 2024 roku ma zostać zamknięta fabryka, w Brandenburg an der Havel mówi się o redukcji zatrudnienia.
- Redukcje zatrudnienia są poważnym problemem dla pracowników i prawdziwym ciosem dla przemysłu miasta Brandenburg an der Havel.
- Andreas Kutsche ostrzega, że postępuje deindustrializacja, a unijny zakaz silników spalinowych rzuca się cieniem na przyszłość.
Czytaj więcej
Czekoladowy gigant bankrutuje po 176 latach. Likwidacja zatrzymana
ZF Friedrichshafen AG zamyka fabrykę i zwalnia grupowo
ZF Friedrichshafen AG to niemiecki producent branży motoryzacyjnej, mający siedzibę w Badenii-Wirtembergii. Spółka powstała 20 sierpnia 1915 roku. Jej założycielem był hrabia Ferdinand von Zeppelin. Prawie 110-letnia firma działa w takich obszarach biznesowych, jak produkcja skrzyni biegów do samochodów osobowych oraz innych pojazdów mechanicznych, technologia napędów i podwozi, e-mobilność, technologia automatyzacji. W roku finansowym 2023 firma osiągnęła sprzedaż na poziomie 46,6 mld euro, ale obecnie mówi się o miliardowych już długach.
Pracownicy ZF Friedrichshafen AG od lat byli przygotowani na trudny czas. Wielokrotnie ogłaszano, że bez dalszych projektów wiele miejsc pracy będzie zagrożonych. Teraz gorzka prawda jest coraz bliżej.
W przeciwieństwie do Gelsenkirchen w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie pod koniec 2024 roku ma zostać zamknięta fabryka, w Brandenburg an der Havel w Brandenburgii obecnie mówi się tylko o redukcji zatrudnienia. Jak zapowiada sama firma, do 2028 roku w fabryce skrzyń biegów ma zostać zwolnionych 700-850 pracowników z 1600 obecnie zatrudnionych.
– ZF Friedrichshafen AG zmniejszy zatrudnienie. Oczekuje się, że w zakładach w Brandenburgii zniknie co najmniej 700 z dotychczasowych z 1600 stanowisk pracy. W 2028 roku fabryka powinna zatrudniać jedynie nie więcej niż 900 pracowników – potwierdza cytowany przez meetingpoint-brandenburg.de burmistrz Steffen Scheller.
Powód jest prosty: przemysł motoryzacyjny znajduje się w fazie zastoju, a na horyzoncie pojawiają się producenci ręcznych i dwusprzęgłowych skrzyni biegów – takich, jakie produkuje się w ZF Friedrichshafen.
Mści się polityka miasta Brandenburg an der Havel
Redukcje zatrudnienia są poważnym problemem dla pracowników i prawdziwym ciosem dla przemysłu miasta Brandenburg an der Havel.
– Próba zrekompensowania utraty wielu miejsc pracy w ciągu trzech lat będzie trudna – ocenia burmistrz Steffen Scheller.
Eksperci podkreślają, że mści się polityka miasta, które nie przygotowało tak naprawdę gruntu pod alternatywne przedsięwzięcia biznesowe. Jako dowód podają wysokie stawki podatku od handlu, zniszczoną infrastrukturę czy ślimaczące się plany dotyczące nowego obszaru przemysłowego w pobliżu autostrady.
To, że region czekają trudne czasy, po raz kolejny wyszło na jaw podczas ostatniego spotkania władz miasta i fabryki pod koniec sierpnia 2024 roku, na które zaproszono także ministra gospodarki Jörga Steinbacha. Nie pojawił się skuteczny plan ratunkowy.
– Chcielibyśmy wesprzeć ZF Friedrichshafen, aby nie doszło do tego, że zostanie tu kamień na kamieniu. Znalezienie nowych zamówień na przekładnie i skrzynie biegów będzie trudne, ale być może znajdą się odpowiednie podmioty, które będą dobrym uzupełnieniem lokalizacji, korzystając z hal i terenów firmy. To z kolei może stworzyć nowe miejsca pracy – wypowiada się Steffen Scheller.
Zakaz silników spalinowych rzuca się cieniem na przyszłość
Pod koniec lipca ZF Friedrichshafen ogłosiło, że do 2028 roku zlikwiduje 14 tys. z 50 tys. stanowisk pracy w Niemczech, uzasadniając to drastyczne rozwiązanie konieczną restrukturyzacją oddziałów. W obliczu transformacji w kierunku elektromobilności problem dotyczy m.in. 1800 miejsc pracy w Saarbrücken, a także stanowisk w Gelsenkirchen czy Brandenburg an der Havel, gdzie produkowane są między innymi dwusprzęgłowe skrzynie biegów do silników spalinowych i hybryd typu plug-in.
Rzecznik ds. polityki rynku pracy grupy parlamentarnej BSW, Andreas Kutsche, w parlamencie krajowym ostrzega, że deindustrializacja postępuje, a unijny zakaz silników spalinowych rzuca się cieniem na przyszłość.
– To więcej niż niesprawiedliwe, że pracownicy muszą po raz kolejny płacić za błędy złego zarządzania i okropnej polityki. Zakaz ten niczym balast ciąży na całej branży motoryzacyjnej, w tym na dostawcach i warsztatach. Wśród osób pracujących w tej branży panuje strach. Planowane zwolnienia w Brandenburgii są dowodem całkowicie błędnej polityki gospodarczej, zwłaszcza rządu federalnego – komentuje cytowany przez meetingpoint-brandenburg.de Andreas Kutsche.
Jak rozwiązać ten problem? Kutsche wzywa do odroczenia zakazu aut spalinowych. Przemysłowi należy dać czas na lepsze przygotowanie – apeluje.
TWO