Decathlon jak Vinted
Decathlon otwiera własną stronę internetową zajmującą się sprzedażą rzeczy używanych, konkurując z popularnymi platformami z drugiej ręki, takimi jak Vinted. Sprzedawca nadal może ustalać cenę, ale Decathlon dba o bezpieczną płatność, rozstrzyganie kwestii spornych i transport – podkreśla dyrektor ds. cyfrowych Nicolas Deltenre.
Czytaj więcej
Decathlon nawiązuje kluczową współpracę
Czytaj więcej
Van Rysel się ceni. 40 tysięcy za rower z supermarketu
Sieć odbierze ciężki i duży sprzęt sportowy bezpośrednio od sprzedawcy: nie ma potrzeby samodzielnego zabierania na pocztę stołu do tenisa stołowego czy bieżni.
Według Nicolasa Deltenre’a jest to raczej wyjątkowe zjawisko w przypadku internetowej sprzedaży rzeczy używanych.
– Dużą barierą dla osób zajmujących się sprzedażą rzeczy używanych są trudności związane z dostarczeniem produktu do kupującego. Dlatego kładziemy nacisk na transport tego typu produktów, za pośrednictwem naszych partnerów – dodał dyrektor Decathlonu.
Będzie więcej second-handów od Decathlonu?
Belgia jest pierwszym krajem, w którym Decathlon testuje tę koncepcję. Jeśli okaże się sukcesem, Decathlon będzie rozwijać platformę na całą Europę. W takim przypadku powinna również istnieć możliwość transgranicznego kupna i sprzedaży używanego sprzętu sportowego. Decathlon od kilku lat mocno angażuje się w handel używanymi rzeczami: wcześniej można było już odsprzedać sprzęt sportowy do sklepu, ale teraz idzie o krok dalej dzięki bezpośredniej sprzedaży wśród osób prywatnych – czytamy na retaildetail.eu.
– Decathlon w Belgii zawsze był pionierem wielu innowacyjnych koncepcji, które wprowadzamy na rynek. Jesteśmy z tego dumni – mówi Nicolas Deltenre i dodaje, że francuska sieć już od jakiegoś czasu myślała, jak powtórzyć sukces serwisów takich jak Vinted. – Dlatego pomyśleliśmy o tym, w jaki sposób my również możemy zaspokoić potrzeby naszych klientów z ofertą z drugiej ręki. Oczywiście wszystko ze znakiem jakości Decathlon – podsumował.