- Fabryka igieł Schmauser niedawno świętowała swoje 300-lecie, będąc najstarszym tego typu przedsiębiorstwem na świecie.
- Pod koniec ubiegłego tygodnia firma ogłosiła upadłość, co stawia jej dalsze istnienie pod znakiem zapytania.
W ubiegłym roku firma Schmauser obchodziła swoje 300-lecie, z dumą podkreślając na swojej stronie internetowej: „Celem firmy jest, by ten kamień milowy przetrwał jeszcze długie lata”. Jednak przyszłość stała się niepewna – pod koniec ubiegłego tygodnia Schmauser złożył wniosek o upadłość.
Trzy wieki tradycji i koniec?
Historia Schmausera sięga 1723 roku, kiedy Leonhard Schmauser rozpoczął produkcję i sprzedaż igieł do szycia i upinania włosów. Było to pierwsze przedsiębiorstwo tego typu na świecie. Wkrótce niemal każdy tekstylny wyrób w regionie powstawał dzięki stalowym igłom Schmausera. Rewolucja przemysłowa XVIII i XIX wieku oraz wprowadzenie automatycznych krosien pozwoliły firmie osiągnąć ogromny sukces. W szczytowym okresie Schmauser produkował aż 300 milionów igieł rocznie, zatrudniając 270 mistrzów, 218 czeladników i ponad 1000 pomocników.
Kryzys energetyczny przyczyną upadłości
Firma, która od 1995 roku działa pod nazwą Schmauser Precision GmbH i zatrudnia ponad 100 osób, przetrwała liczne kryzysy, w tym rewolucje i dwie wojny światowe. Jednak pandemia COVID-19, wojna na Ukrainie i związany z nimi kryzys energetyczny okazały się zbyt dużym wyzwaniem.
Według syndyka Floriana Schotta firma „cierpi z powodu ogólnej sytuacji gospodarczej”. Od 2020 roku problemy zaczęły się pogłębiać, a wniosek o upadłość został złożony z powodu grożącej niewypłacalności.
Do obecnych problemów przyczyniły się także decyzje podjęte w latach 2008-2009. Firma zainwestowała wtedy w produkcję części dla przemysłu motoryzacyjnego, jednak po ujawnieniu tzw. afery dieslowej sprzedaż gwałtownie spadła. Obciążenia finansowe wynikające z wcześniejszych inwestycji stały się niemal niemożliwe do udźwignięcia.
Mimo że maszyny w zakładach Schmausera wciąż pracują, przyszłość najstarszej fabryki igieł na świecie stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Sprawę opisał niemiecki Bild.